sobota, 7 sierpnia 2010

Niestosowne Pytania

Ilekroć czytam wypowiedzi prezesa Kaczyńskiego, mam dziwne wrażenie, że polski nie jest jego rodzimym językiem. To co mówi, nie trzyma się kupy, mówiąc potocznie. Weźmy jego najnowsze popisy w wywiadzie, w którym padło gnębięce jego rodaków pytanie: dlaczego nie zawitał na zaprzysiężenie Prezydenta RP. Odpowiedź: "pytania o moją obecność są niestosowne." No, tak, ale przecież nikt nie pytał, czy pan był obecny na zaprzysiężeniu, tylko jak pan tłumaczy swoją nieobecność na tym "święcie demokracji". Niestosowne może znaczyć: nietaktowne, niedogodne, niewłaściwe, nie na miejscu, ale w tym wypadku były jak najbardziej właściwe do skierowane do prezesa głównej partii opozycyjnej. Mimo tego, prezes nie mógł pominąć takiej okazji aby nie uraczyć nas swoją precyzyjną logiką. "To zaprzysiężenie jest wynikiem śmierci mego brata...więc ja bym w tym kontekście raczej nie mówił o "święcie demokracji". Całe zdanie jest bez sensu, bo zaprzysiężenie nie było wynikiem śmierci, lecz końcowym etapem demokratycznego procesu wyborów nowego prezydenta, spowodowanego śmiercią jego poprzednika. Prezes Kaczyński stanął do tych wyborów jako kandydat i przegrał.
Gdyby wygrał, to byłby także zaprzysiężony ale idąc szlakiem jego dziwnej logiki, byłby nieobecny z tych samych powodów jakie podał w odpowiedzi na to pytanie. Jasne?
Akt zaprzysiężenia nowego Prezydenta jest uważany za "święto demokracji" bo jest ukoronowaniem wolnych wyborów Prezydenta na 5 lat, a nie dożywotniej dyktatury o której marzy się Kaczyńskiemu. Inne brednie prezesa PiSu to "wybranie Prezydenta przez nieporozumienie" i złośliwe i kłamliwe twierdzenie, że Komorowski chciał "usunąć" krzyż, zamiast przesunąć w bardziej odpowiednie miejsce. Słowo "usunąć" pozwaliło mu wtedy bredzić o "zapateryźmie",słowo które już pewnie stało się wśród chuliganerii "krzyżowców" odpowiednikiem satanizmu. To tyle o krasomówczym stylu pseudo-polszczyzny prezesa Jarosława.

sobota, 26 czerwca 2010

Czerwcowa Pełnia



Nie wiem czy uda mi się pisać w tym blogu, bo jestem ustawiony na inne ustawienia. Ale pełnia księżycowa Koziorożca zachęca do tej próby, bo lubię wspinać się na górzyste zbocza, gdzie mieszkam od wielu lat. Tak, tak - Londyn to nie tylko dolina Tamizy, ale także górzysty Hampstead i Highgate, gdzie jest wiele pięknych parków, ugorów i stawów z łabędziami, gęśmi, łyskami i kaczkami wszelkich odmian. Od zeszłego poniedziałku pojawiła się tutaj fala upałów i jutro oczekujemy 31 stopni, co jest dość niezwykłym wydarzeniem w Londynie o tej wczesnej porze lata. Ale pogoda tutaj jest kapryśna i zmienna. Temperatura może nagle spaść o 1o-15 stopni, co ma na mnie zwykle porażający wpływ. Letnie ciuchy idą do szafy, swetry, pulowery i anoraki są nagle konieczne do wyjścia poza dom. Tym razem liczę na dłuższy okres ciepła, nawet jeśli czasem jest parno, bo wiatry z Atlantyku przynoszą sporo wilgoci. Cieszmy się chwilą. Kosy gwiżdzą w okolicznych ogrodach, motyle i pszczoły ląduja na kwiatach balkonowych i all is well.

Do usłyszenia